„Jestem Ślązakiem starego typu, to znaczy Polakiem. Moja rodzina jest na Śląsku od wieków…” mówił swego czasu w jednym z wywiadów prasowych prof. Franciszek Marek, wykładowca Uniwersytetu Opolskiego, historyk, wybitny kulturoznawca.
Już po tych słowach można pana profesora Marka obdarzyć pełną dozą szacunku i podziwu, zwłaszcza, iż swego czasu odmówił intratnej propozycji przyjęcia obywatelstwa niemieckiego mówiąc, iż…”Gdybym zdecydował się na przyjęcie niemieckiego obywatelstwa, to żaden Bartodziej nie wygrałby ze mną wyborów do Senatu i nie tak wyglądałaby moja sytuacja materialna…”
„Jestem Ślązakiem, to znaczy Polakiem”, - powtarza pan profesor podczas licznych swoich wykładów, prelekcji i mówi to z pełnym przekonaniem i przytaczaniem licznych dowodów popartych ogromną wiedzą... Przekonali się o tym kędzierzyńsko - kozielscy słuchacze jego prelekcji – wykładu o „kulturze Śląska…” który miał miejsce się tuż przed świętami, w sali kina Twierdza.
Profesor Marek niezwykle jasno i precyzyjnie wywodził znaczenie tych ziem dla budowania państwa polskiego u zarania dziejów, dowodząc, iż Śląsk ze swoją kulturą, polskim językiem, obyczajami, odegrał tu pierwszoplanową rolę.
- Nazwy miejscowości są polskimi nazwami i mają konkretne znaczenie, - dowodził pan profesor. - Ot, choćby Koźle. Dla nas to nazwa zrozumiała, swojska, a dla Niemców Kozel… to nazwa obca, nic nie znacząca. Profesor Marek swoją rozległą wiedzą, kulturą słowa, wrodzoną swadą hipnotyzuje wręcz swoich słuchaczy. Zadziwia przy tym niezwykłą pamięcią., przytaczając z pamięci rozległe fragmenty starodruków; między innymi autorstwa Kadłubka, Długosza, a także Thietmara i innych niemieckich kronikarzy świadczących na rzecz polskości tych ziem…
- Jestem polskim patriotą, a patriotyzm wyniosłem z domu rodzinnego. W mojej rodzinie przekazywano te wartości z pokolenia na pokolenie, - deklaruje pan profesor….
Słuchając tych wywodów pana profesora opartych o rzetelną historyczną wiedzę, ciśnie się na usta pytanie o genezie i przyczynach działalności takiego pana Gorzelika i jego paczki skupionej w tzw. RAŚ-u. Czy ci światli mężowie nie znają zupełnie historii tych, od zarania państwowości, polskich ziem, czy też po prostu wykonują specyficzną robotę… „na zlecenie”?
We wspomnianym na wstępie wywiadzie profesor Marek mówi między innymi: „Wśród liderów mniejszości niemieckiej jest wielu takich, których można by pociągnąć do odpowiedzialności za działalność w agenturze bezpieki, czy za łajdactwa z okresu komuny… Miałem nagranie, w którym na pytanie niemieckiego dziennikarza, czy Polacy nie będą bać się mniejszości, jeden z liderów towarzystwa walnął pięścią w stół i wrzasnął: mają się bać!”
W tym samym wywiadzie, pan profesor mówi jeszcze: „Jeżeli widzę jakieś niebezpieczeństwo grożące Polakom,. to nie ze strony państwa niemieckiego, lecz mieszkającej w Polsce niemieckiej mniejszości…”
Z tym akurat stwierdzeniem pana profesora można by polemizować, chyba że przyjmiemy, iż Mniejszość Niemiecka, - której odpowiednika nie ma niestety Mniejszość Polska,- a także wspomniany RAŚ, to swoista forpoczta mająca na celu sianie zamętu w umysłach ludności śląskiej (i nie tylko) oraz kładzenie podwalin (w stylu pruskim) pod powolne rozmontowywanie państwa polskiego. A zwiastuny owego mimochodem rzucają się w oczy. Przejmowanie zakładów pracy, całych gałęzi przemysłu, bankowości, mediów, wciskania niemieckich nazw polskim miejscowościom, może być poczytane za swoistą fazę wstępną owego demontażu. A jeśli jeszcze weźmiemy pod uwagę lekceważące traktowanie Polaków, także tych mieszkających w Niemczech, przez naszych szacownych sąsiadów, nagonkę mediów niemieckich i polskojęzycznych na wybrany w demokratycznych wyborach rząd polski, skandaliczne wypowiedzi pod adresem Polski pana Schulza i jemu podobnych, to… czuj duch!
I tę staropolską przestrogę powinniśmy kłaść pod poduszkę, każdego dnia, idąc spać…
Zygmunt Mierzwiński
www.zygmuntmierzwinski.eu
Prof. Franciszek Marek